Uwierzyłem
Pewnego dnia w Gdańsku pod tunelem koło zbrojowni podeszła do mnie dziewczyna... na oko okolo dwudziestokilku letnia i ze smutna mina powiedziala ze ktoś ją okradł a musi wrocic do warszawy i zbiera na bilet. zapytalem czy nei ma kogos kto moglby po nia przyjechac a ona powiedziala ze nie ma nikogo takiego. Bilet kosztuje 50 zł a ona mowi ze chodzi caly dzien i zbiera... no a ponieważ przed chwilką kupowalem sobie czekolade z bakaliami to dalem jej cala resztę (nie bylo tego malo).
Dwa tygodnie poxniej podchodzi do mnie dziewcyzna na perownie w sopocie i mowi ze ktoś ją okradł i ze zbiera na pociag do warszawy. Odwracam się i widze ta samą dziewcyznę co widzialem w Gdansku, nawet tak samo ubrana...
I jak tu potem mieć dla kogokolwiek dobre serce?