Ciepło zimnego serca
- Nie za ciemno?
- Mrok ponury, mgłą spowite ślepia księżyca. Nie jest za ciemno.. to tylko noc lekko rozświetlona przez blask przytłumionego mgłą księżyca.
- Może Tobie zimno?
- Palce zmarznięte, szare jakby martwe... serce zimne, z kamienia. Brak uczuć co by me ciało rozgrzały. Nie za zimno... jest w sam raz.
- A może Cię przytulić?
- Nie ma do czego się przytulać. ?Ciało jak wiór wyschnięte, zbrązowiałe od starości. Żołądek dawno gdzieś wyschnięty wrósł w kręgosłup. Ręce chude i łamliwe, nie mam czym objąć. I tak Cię nie ogrzeje.
- Widziałeś wschód słońca?
- Tak...nim oczy zamknąłem, nim powieki mi się zrosły... kiedyś oglądałem taki widok. Różowe niebo widziałem i pomarańczowe słońce wybijające się znad głębi zieleni lasów życiem tętniących. Ramiona jego rozciągały się po całym blacie jeziora jak po stole... jakby prosiło abym tam nie szedł.
- Co się z Tobą stało później?
- Uległem głupocie własnej nie doceniając szczęścia jakie miałem. Kochałem i kochany byłem z teraz zimno i smród mi pozostał. Głód wieczny, ślepota. Co mi się złamie to już nie zrośnie. Miałem kiedyś dziewczynę... tyle Ciepła co jej oddawałem i od niej otrzymywałem. Mogło by się ogrzać przy nas całe miasto. A teraz...
- Ja Cię kocham.
- Nie rozumiem...
- Z zewnątrz wyglądasz normalnie a wnętrze się da zmienić... każdy się zmienia.
- Chcesz mnie zmienić i pokochać?
-Chcę Cię ogrzać...