Szmer... serca
nademną niebo, widzę je całe
obok mnie drzewa, przesuwają się stale
widzę ten przyjemny rosy zapach
czuję wrzos w różowych barwach
stąpałem niegdys po tych oblokach
pływałem niegdyś w zieleni stokach
staczałem się pomiedzy drzewami
latałem wraz z wodospadami
teraz płyne spokojnie
łapiąc promienie upojnie
myslę o niczym
dla mnie to już wyczyn
wspominam dobre lata
te gdy kochała mnie mama i tata
gdy była ona na tym świecie
kochać wtedy było kogo przecie
glupota ludzka, haos i zniszczenie
odebrały mi szczescie, radość, natchnienie
gdy serce me powoli zwalniać poczęło
z nurtem rzeki znosić me ciało zaczęło
jedyne co słyszałem ten szmer strumyka...
i widzialem jak życie obok mnie przemyka
Dodaj komentarz